Czas na kolejną bajkę, nie tylko dla dzieci uczęszczających na moje zajęcia „Bajki (nie)codzienne” 🙂 Myślę, że jest to bajka dla nas wszystkich, szczególnie w tym przedświątecznym czasie. Do jej napisania zainspirował mnie dzisiejszy mail od koleżanki. Ale po kolei… najpierw poznajcie historię Malutka i jego niezwykłej krainy, a potem koniecznie przeczytajcie także postscriptum znajdujące się pod pytaniami, z jakimi zwracam się do was. Oczywiście służą one podsunięciu wam pomysłów na własne zakończenie „Bajki o Malutku”. Jak tylko uda wam się je zapisać, bądź wykonać ilustrację je obrazującą, prześlijcie własne zakończenie do mnie, na adres: k.szczepaniak@ddksmczechow.pl
Bajka o Malutku
Malutek mieszkał w niezwykłej Krainie. Pogoda zmieniała się tam zależnie od tego, czego pragnęli jej mieszkańcy. Jeśli mieli ochotę powygrzewać się w słońcu i popluskać w przydomowym basenie, nad ich domem pojawiało się letnie słońce, wiatr rozganiał chmury, a trawa zieleniła się najsoczystszą z zieleni. Jeśli zatęsknili za zimowym chłodem i śniegiem, wiatr przyganiał ciężkie, śniegowe chmury i już po chwili białe płatki leniwie spadały na ziemię, która przyjmowała je zmrożoną taflą wody i zmarzniętą ziemią. Mogli do woli bawić się w bitwę na śnieżki, zjeżdżać z górki na sankach, czy ulepić niejednego bałwana. Z racji tak dużej zmienności pogody i pragnień mieszkańców tej krainy, ich domy stały w dość dużej odległości, a oni sami tak bardzo pochłonięci planowaniem pogody na dany dzień, nie zawsze dostrzegali, co dzieje się na sąsiedniej działce.
Mieszkańcy Pogodnej Krainy byli bardzo podobni do nas – ludzi, lecz jednocześnie bardzo od nas się różnili. Potrafili cieszyć się przez całe swoje życie, nawet z najbardziej błahych rzeczy. Wystarczył wspomniany śnieg, czy letnie ciepło, by cały dzień upływał im pod znakiem dobrego nastroju. Pracowali we własnych domach, łącząc się z zatrudniającymi ich miejscami pracy poprzez specjalne okna. W nich także mogli regulować obraz, zmieniając go w zależności od własnego nastroju. Ich dzieci uczęszczały do szkoły znajdującej się pośrodku krainy, gdzie pogoda była zwykle neutralna, z racji bardzo różnych, dziecięcych oczekiwań odnośnie pogodowej aury. Neutralność pogody zapewniała nauczycielom spokój, ponieważ pozwalała uniknąć przesiąkniętych emocjami kłótni o to, jak ma być w danym dniu. Gorąco i słonecznie, pochmurnie i deszczowo, mroźno i śnieżnie… nijak nie dało się osiągnąć porozumienia i nieraz cały dzień schodził na kłótniach o pogodę.
Pewnego dnia Malutek, bawiąc się w śniegu tuż przed swoim domem, dostrzegł że pogoda nad położonym w dolinie domem sąsiadów, zmieniła się nagle z ciepłej i słonecznej na chłodną i pochmurną. Po chwili dołączył do niej deszcz, a wieczorem, kiedy Malutek, zmęczony zabawą, wracał do domu, całą okolicę domu sąsiadów zasnuła gęsta mgła.
– Dziwne – pomyślał.
Lecz już po chwili objęło go ciepło domowego ogniska i przywitał uśmiech mamy, który wprawił go na powrót w wyborny nastrój i sprawił, że natychmiast zapomniał o mglistym nastroju sąsiadów.
Jednak następnego dnia i kolejnego sytuacja wyglądała wciąż tak samo. Chmury, deszcz, mgła i jesienna szaruga wciąż nie opuszczały domu sąsiadów. Kiedy czwartego z kolei dnia zapytał mamę, co o tym sądzi, powiedziała, że niektórzy zwyczajnie lubią taką pogodę.
Ta odpowiedź jednak nie wystarczyła Malutkowi, postanowił sprawdzić, co tak naprawdę dzieje się w ciasno spowitym mgłą domu. Kiedy już tam dotarł, niewiele myśląc, zapukał do drzwi. Otworzyła je kobieta. Nie przywitała Malutka uśmiechem, a jej oczy nosiły świeży ślad łez.
– Dzień dobry – zaczął niepewnie Malutek.
– Witaj – odpowiedziała cicho, stojąca w drzwiach kobieta.
– Od kilku dni obserwuję Pani dom i widzę nad nim ciągle ciemne, deszczowe chmury, mgłę wokół, wilgoć przy ziemi i na dachu, czy lubi Pani taką pogodę?
Kobieta przez chwilę wyglądała tak, jakby słowa Malutka do niej nie dotarły. Ale nim Malutek zdążył powtórzyć swoje pytanie, zasłoniła twarz dłońmi i zaczęła płakać. Malutek, nie wiedząc, jak się zachować poprosił, by zaczekała chwilę, by nigdzie się stąd nie ruszała, że przyprowadzi mamę, ona na pewno pomoże.
Jak powiedział, tak zrobił. Pobiegł do domu co sił w nogach i już po chwili wracał ciągnąc mamę za rękę i opowiadając jej o tym, co go spotkało.
(…)
- Jak myślicie, czy mama Malutka pomogła sąsiadce z pochmurnego domu?
- Co mogło być powodem smutku sąsiadki?
- Czy wy uważnie przyglądacie się swoim sąsiadom, przyjaciołom, rodzinie, znajomym? Czy zdarzyło wam się przeoczyć czyjś smutek?
- Co warto zrobić przed świętami? Co jest ważniejsze od porządków, zakupów, a nawet prezentów pod choinką?
Postscriptum…
Chociaż obecnie nie możemy zbytnio odwiedzać się nawzajem, a także odwiedzać swoich sąsiadów, to i tak możemy pomóc „na odległość” tym, którzy naprawdę tego potrzebują. Poniżej umieszczam link do artykułu, w którym przeczytacie o rodzinie, która bardzo potrzebuje wsparcia. Wiem, że takich rodzin jest wiele, ale ta w szczególny sposób związana jest z dziećmi uczęszczającymi na moje zajęcia. Jedna z mam moich cudownych małych bajkotwórców, przyjaźni się z mamą, która zwraca się o pomoc w tym wzruszającym liście:
Wielka Prośba
Pozdrawiam, dziękując z góry za wasze gorące serca :):):)
Katarzyna Szczepaniak